A.Modigliani - Nude

Tropy...
Ślady stóp...
Zostaw ślad...

Dzieje...
2005
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2004
grudzień

Zagubieni...
K!jo
Rien...
Moonwalkers...
Rozmawiamy
Ach te żony...
Nikegirl
Zapiski teściowej
Elf
Ktosiulka
Prophet of Doom
Outsiderka
Wiepszowinka
Sayoko
Sabina
Chłopczysko
Amaralis
Biedronka

Wizje...
Picasso
Malczewski
Zatrzymane w czasie...
Zatrzymane w czasie II...
Widok z mojego okna
Moje misto, moj sen...

Talk.pl

Słowem
wyżłobiłeś ranę
popłynęły łzy

ktoś powiedział, ze są krwią duszy
moja dusza krawi
choć nawet łzy nie chcą płynąć
przyduszone setką wymówek
i papierowym usmiechem przyklejonym do ust

nędzna prowizorka
poskłdana niezdarnie krucha jak domek z kart

Nie widzisz...
nie chcesz widzieć
bo przecież liczy sie to
że mam uśmiech na ustach...
Ailene

... Mów do mnie jeszcze...
Za taką rozmową
tęskniłem lata...
Każde twoje słowo
słodkie w mem sercu wywołuje dreszcze -
mów do mnie jeszcze...
Mów do mnie jeszcze...
ludzie nas nie słyszą
Słowa twe dziwnie poją i kołyszą,
Jak kwiatem, każdem słowem twem się pieszczę-
Mów do mnie jeszcze...
K. Przerwa-Tetmajer

Znowu daleko, smutnie...
śnieg przez szyby pełza
i noc przycichłym wichrem szarpie gwiazdy w więzach,
i znowu daleko, smutnie...
i znowu nie wrócisz z dalekich pól zapachem -
szorstką wonią mrozu,
oczu mi nie zasłonisz ciepłym, słodkim łachem -
- niebem przycichłym łzami i powrotem...
Nie przyjdziesz szeleszczącą ciszą w magłach drogami
(wieczór spłynie kolędą daleką, daleką)
i będziemy we dwoje tylko, smutni, sami,
ja i mrok beznadzieji...
i ty gdzieś nad nami...
K.K. Baczyński

Ty jesteś moje imię i w kształcie, i w przyczynie,
i moje dłuto lotne.
Ja jestem, zanim minie wiek na koniu-bezczynie,
ptaków i chmur zielonych złotnik.
Ty jesteś we mnie jaskier w chmurze rzeźbiony blaskiem
nad czyn samotny.
Ja z ciebie ulew piaskiem runo burz, co nie gaśnie,
każdym życiem i śmiercią stokrotny.
Ty jesteś marmur żywy, przez który kształt mi przybył,
kształt w wichurze o świcie widziany,
który o mleczne szyby buchnął płomieniem grzywy
i zastygł w dłoni jak z gwiazdy odlany.
I jesteś mi imię ruchów i poczynaniem słuchu,
który pojmie muzykę i sposób,
który z lądu posuchy wzejdzie żywicą-duchem
w łodygę głosu.
1 III 42 r.
K.K. Baczyński

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chrusniak malinowy trwał wciąż dookoła.
B.Leśmian

Link :: 02.07.2005 :: 21:30

Alone in the crowd

Uciekłam, by nie musiec znowu tego robic. Uciekłam by nie musiec jesc. Wlasnie kładą ciasto na stole... a ja nie chce, bo wiem, ze zrobie to znowu. I tak zrobie, teraz, jutro czy pojutrze. Nieważne.
Nie dzieje się nic. Tu cos sprzatne, tam przeczytam, obejrze. I tak nie jest to w stanie zajac mojego umyslu. I choc przebywam wsrod ludzi, smieje się z nimi to i tak czuje sie jakbym stala za szyba. Chyba taki juz moj los.
Imprezy statnio mnie przesladuja. I jedzenie. Choc unikam go jam moge, ktos ciagle naklada mi cos na talerz, przymusza do jedzenie. Wzbraniam się jednak nie wiele to daje. A potem... konczy sie to jak zawsze... popaprana jestem. Nie wiem w ogole po co to pisze. Mialo mi byc łatwiej, a proba przelania wszystkiego co mnie gryzie w pamietnik meczy jeszcze mocniej. Brakuje mi slow by wszystko to sprecyzowac, by bylo zrozumiale, bo tak na prawde nikt kto tego nie przezyl nie jest w stanie tego zrozumiec. Ciaglej walki z wlasna psychika i nieustajacyhc porazek. Heh... i jeszcze te mysli, w korych mam ochote nazywac siebie kretynka, i te wrazenie ze wraz ze mna wszyscy mnie tak oceniaja... Znowu brakuje mi sil... nie bede plakac...

Ailene
Komentuj(3)


Link :: 03.07.2005 :: 21:35

Just feel it

Wieczorny chlod rozpostarl swe skrzydla nad swiatem. Przez szpare saczy w oknie saczy sie rzeskie powietrze. W glosnikach grzmi Within Temptation wypelniajac dziwiekiem Ice Queen caly pokoj... Juz mi lepiej troche. Moze sen wspomaga wydzielanie endorfiny... spalam od drugiej do wpol do siodmej. Wlasciwie ostatnio to moglabym spac caly czas... Nie chce mi sie pisac. Idem... A jeszcze jedno - golab wrocil i znow wpakowal mi sie do pokoju ;/

Ailene
Komentuj(3)


Link :: 04.07.2005 :: 21:15

Brednie jak codzien

Tak jakos wraca mi ochota do zycia... moze potrzebowalam, tego by ktos mna potrzasnal, chocby tylko slownie... buizkai dla tej osobki. W kazdym razie nie zrobilam dzisiaj tego... i jeszcze jedno osiagniecie - zjadlam kawalek sernika, z malym poczuciem winy, ze objadam sie... ale nie zrobilam tego. Udalo mi się... Bo to nie jest tak, ze robie to za kazdym razem jak cos zjem, robie to tylko po pewnych rzeczach, ktore moja chora psychika uznaje za tuczące. Slodycze, pizza, lody, tosty... rany jak dlugo nie jadlam juz tostow... i pewnie jeszcze dlugo ich nie skosztuje. Lepsza abstynencja niz... no wlasnie, nie bede nazywac tego po imieniu, bo jest to - brakuje mi tu slowa - malo estetyczne. Rany gadam jak rasowa schizofreniczka. Nie wazne...
Golebia nie ma juz dzisiaj, moze sobie polecial. Mam juz dosyc sprzatania kup... bleee
I jeszcze jeden mam powod do zadowolenia. Znalazl sie kostium kopielowy na takie ewenementy rozmiarowe jak ja.
Przede mna Wisniewski i jego Intymna teoria wzglednosci... Porcja wzruszen nieco syntetycznych. Takie genialne rozlozenie emocji na czateczki, poetycki przeklad uczuc na terminy fizyczne, chemiczne i biologiczne... Kocham tego autora.
Spac mi sie chce... Kurde ostatnio przesypiam jakies dobre 3/4 doby... chyba potrzebuje tego, bo mi lepiej...
Buziaki, dla tych wszystkich co trwaja ze mna, chocby tylko internetowo... mialam ochote to napisac, bo nie wiem co bym zrobila gdyby nie ten pamietnik, i nie ci ludzie, ktrzy kazdym komentarzem pokazuja, ze w jakis sposob ze mna sa...

Ailene
Komentuj(4)


Link :: 05.07.2005 :: 22:23

Terapia odmóżdżająca

Cofam sie w rozwoju. Tak tak... wlasnie w rozwoju, zarowno emocjonalnym jak i gatunkowym. Pol dnia dzisaj spedzilam na drzewie. Jak rasowy szympans, z galazki na galazke. Nie ma jak to piekne dojrzale czeresnie. Oczywiscie te najladniejsze bynajmij nie ladowaly w wiadrze. Dawno sie tak nie objadlam. Pychota.
Ogolnie jakos tak pozytywnie ostatnio jest. Co prawda przesypiam jakies 50% wolnego czasu, ale dobrze mi z tym. No i jeszcze funduje sobie zupelnie bezstresowe rozrywki. Ful wypas jak to mawiaja pewne grupy spoleczne - wieczorki spedzone przy Czarodziejkach. Tak tak... teoretycznie wciaz jestem normalna, tyle tylko, ze matura pozbyla mnie wszelkich ambicji. I dobrze, bo juz wychodzila mi ostatnio bokiem.
A wczoraj takie zabawne wydarzenie. Siedzi sobie mamacia w pokoju i usiluje zarejestrowac mnie do okulisty. Dzwoni raz, drugi, trzeci... w koncu ktos laskawie podniosl sluchawke. Krotka rozmowa, cisz, wybuch smiechu... Mama odklada sluchawke, pytam sie co jest. A mama na to czy wizyta dnia 27 listopada odpowiada mi... Super! Chyle czolo przed polska sluzba zdrowia. Na szczescie stac nas jeszcze by wyszperac te czterdziesci zlotych i pojc prywatnie, bo niestety w calym moim czterdziestotysiecznym miescie tylko w dwuch miejscach pzyjmuja na okulisci na kase. A czekac nie moge bo juz rok minal od kiedy mialam szkielka zmieniane i mozna by rzec, ze dosc slepa jestem. W kazdym badz razie wszystkim tym zarejestrowanym na listopad zycze cierpliwoswci...

Ailene
Komentuj(3)


Link :: 06.07.2005 :: 19:21

Za młodu ziólkiem byla, na starosc ziółka piła...

Wlasciwie to pije nie ze starsci, a dlatego, ze najzwyczajniej w swiecie zatrulam sie pizza i mam male sensacje zoladkowe. Nastepnym razem poprzestane na salatkach...
A wiec drogie panie i drodzy panowie, chociaz pan jest zdecydowana przewaga, stalo sie dziisaj cos niesamowitego w swej wyrafinowanej prostocie. Moja mama, zaparta zwoleniczka ambitnego kina zabrała nas na Gwiezdne Wojny. Tak tak... mi tez trudno jest w to uwiezyc... W kazdym razie po pietnastu minutach ogladania latajacych i pikajacych samolocikow wyjeczala - siedemnascie zlotych chlip chlip... W sumie jej ogladanie skonczylo sie na rechotaniu wraz ze mna na najbardziej patetycznych scenach i przysypianiu. Rany... moja mama, ambitna kinomanka spala w kinie... a myslalam, ze tylko mi sie to zdarza na Panu Tadeuszu i Oceans Twelwe. No coz... chyba po kims to mam.
Tak w ogole (nie obrazajac fanow rodu Skywalkerow) to film calkiem przecietny. W zasadzie nie dorasta do piet "straym" czesciom. Anakin jakis taki maloprzekonujacy. Wychwalana pod niebiosa panna Portman niemal zupelnie bez wyrazu poza jedna scena, zwlaszcza, ze w innych filmach zagrala rewelacyjnie. Obi wan wpada do wody, wychodzi mokry od stop do slow, ale brode ma sucha. Technologia rozwinieta do maksimum, przeszczepy mechanicznych konczyn, a zgryz imperatora dentsty nie nie widzial... No i jeszcze powalajacy na kolana polski dubbing.
Dobra, dobra wiem ze sie czepiam, wiem tez ze gdyby czegos nie objechala przynajmij raz dziennie to bym byla chora. Idem czytac Narrenturma.

Ailene
Komentuj(5)


Link :: 07.07.2005 :: 21:33

...

Tyle bezsensownego zla w imie jakiejs chorej idei. Niech sie sami zabijaja, jednak dlaczego odbieraja zycie niewinnym...? Gdzie jest sprawiedliwosc? Gdzie tolerancja? Gdzie poszanowanie innego czlowieka? Czy zycie w dzisiajszych czasach znaczy rzeczywiscie tak niewiele...?

Ailene
Komentuj(4)


Link :: 08.07.2005 :: 22:04

...

Znowu napad melancholii. Blakam sie po domu, cala obolała i nuce pod nosem Swanheart. Kregoslup mnie boli, jakas kostka w ramieniu, nie moge reka zbytnio ruszac i jeszcze ten przeklety zoladek... na niego sie nie skarze, bo boli tylko z mojej winy.
Nie lubie melancholii... zazwyczaj wystepuje jako prolog do dolka... heh, kilka ni i znow bede wypisywac bzdury. Anyway i tak przeciez codzienie to robie.
Mama dzisiaj wyciagnela nas przed telewizor. Obejrzalysmy sobie "Misje". Coz powiedziec? Genialny film. Dwuch moich ulubionych aktorow w nietuzinkowych rolach. Przemiana zachodzaca w czlowieku, metamorfoza od zbrodni, pokuty, kary do oczysczenia. Calkowita zmiana systemu wartosci. Lekcja wybaczania - sobie i innym. Wiara, ktora przenosi gory i kaze poswiecic sie dla tego co sluszne. Czlowieczenstwo ukryte tam, gdzie nikt by go nie szukal i jego brak w miejscach, gdzie powinno byc wszechobecne. Smierc wielkich ludzi, dla wielkiego celu, bez patetycznej muzyki, bez zwolnionego tepa... a lzy i tak cisnely sie do oczu. Wszystko w scenerii poludniowoamerykanskiej dzungli, przy cudownej muzyce Ennio Morricone. Tak niewiele slow, i jednoczesnie taka niesamowita sila przekazu...
Boje sie czegos... czegos nieokreslonego. I nadal boje sie jedzenia. Znowu czuje, ze zaczyna brakowac mi sil...

Ailene
Komentuj(5)


Link :: 11.07.2005 :: 00:03

Jak to zwykł mawiac pan Gombrowicz... bomba, jedna trabom pozostawimy ich pierwotne znaczenie, z prostej przyczyny - to jeszcze nie koniec transmisji... jeszcze sie mnie nie pozbedziecie.

Nowy adres:
Papierowy uśmiech

Ailene
Komentuj(9)


Lay & content by me
All rights reserved