28.06.2005 :: 09:21
Nieznośna lekkośc bytu Dobra, koniec, the end rozstrzasania matury. Historia poszła mi ładnie, a angieslki wrecz wybitnie tak tak... wybitnie. Trzeba podreperowac troche swoje ego, zwlaszcza, ze mamy piekny dzien, kase w portwelu i koniec stresu. A ze polski spierdolilam to trudno. Jednye co mi grozi to niedostac sie na studia, ale to nic. Trudno najwyzej wyjade na Syberie szukac ropy. Tak w ogole to bez sensu z tym polskim. Henryku S. nigdy nie wybacze Ci tego, ze napisałes Potop! Nigdy! I po cholere Szwedzi najechali na Polske, tylko w dupe dostali, a ja przez nich spierdzieliłam mature. Jakby Szwedzi zaatakowali to Henryk S nie napisałby Potopu, na matuurze był Pan Tadeusz, a tego to czytałam 2,5 raza, wiec nic mi nie grozi. I moze bylo z 60% a tu dupa. Dobra... koniec z tym obwienianem wszstkich dookola... moze jeszcze zlozyc zazalenie do Pana Boga, ze stworzył Szwdów, albo pozwac do sądu Ziemie, ze uformowała Półwysep Skandynawski... A pradwa jest taka, ze najzwyczajniej w swiecie podwinela mi sie noga. Nie przeczytałam 2,5 lektury - Potopu, Tanga, a Szewcow nie skonczyłam i oczywiscie musieli dac toto na maturze i romantyzm, ktrego choc czytalam to i tak nie rozumiem. I juz chyba nie uda mi sie zrozumiec. Zmykam bo E. Przyszła. Henrykowi S. maturzyszci dziekuja za pokrzepienie serc!