08.06.2005 :: 21:23
Nothing interesting Zyje i zyc bede... Tak sie dziwnie poczulam. Kazali mi podpisac jakis dokumenty, podac imie i nazwisko osoby, ktra moze odebrac wyniki. Linijka, mniejszym drukiem pod spodem "osoba ta jest rownież upowazniona do odebrania dokumentacji w razie smierci"... Takie dziwne uczucie... Oczywiscie Polska nie byla by Polska gdyby sluzba zdrowia zadziala jak powinna. Najpierw lekarz spoznil sie czterdzieci minut. Pod drzwiami stado pacjentow, my prawie na koncu kolejki. Wciagnelam Harrego Pottera i twaardo czytam. Przychodzi lekarz, spoko teraz szybciej juz pojdzie. Godzine pozniej wchodzimy do gabinetu, a lekarz wychodzi bo ma obchod. Czekamy kolejne polgodziny. Wreszcie udaje sie nam dostac do gabietu. Pokazuje lekarzowi pieprzyki. Przejechal palce, spojrzal i kazal mi sobie isc. Dwie bite godziny spedzialm tylko po to by podciagnac koszulke... No... kategorycznie zakazal mi sie opalac. To nic, ze inna lekarka byla nimi porzadnie zaniepokojona, zwlaszcza, ze jeden jest w miejscu, w ktorym nieustannie ociera sie o ubranie. Do chirurga nie wysłała mnie tylko dla tego, ze zmienily sie procedury i japierw trzeba isc do poradni onkologicznej. Prawda jest taka, ze nie odeslal mnie dlatego, ze pieprzyki nie sa grozne, tylko dla tego, ze oszczedza sie na pacjentach. W grudniu podobna sytuacje miala siostra moja, niepokojace pieprzyki i odeslana z kwitkiem. W zasadzie nie wkurza mnie to ze nie ma kasy, tylko to, ze nie mowi sie pacjentom prawdy. Co innego gdyby prosto w oczy powiedzial, ze sa powazniejsze przypadki i zeby usunac je prywatnie, a nie wciskal mi kit, ze wszystko jest ok. A tak swoja droga to wine ponosi pierdolony system naszego kochanego kraju, gdzie placi sie grube skladki, za ktore genialni politycy kupuja samoloty (albo wypychaja sobie kieszenie), ktore i tak pewnie beda rdzewiec na jakis zapyzialych lotniskach, nieuzywane, z racji tego ze jednostki sie teraz zamyka. Zmykam zaraz spac. Cala noc snily mi sie jakies glupoty. Wluczylam sie z moja kolezanka H. i Kijo (mimo,ze nigdy jej nie widzialam, ani nie spotkalam) po jakis cmentarzach w nocy, poklocilam sie o cos z H. Ostrno... nawet nie wiem o co... Pozniej znalazlam sie jakims sposobem w gorach i spadla lawina. Na stokach bylo mnostwo ludzi, tylko mi udalo sie schowac. Zasypalo wszystkich. Pojawily sie jakies dziwne, ubrane na czarno zakapturzone postacie. Myslalam, ze pomoga mi odkopywac tych ludzi, lecz oni tylko stali i patrzyli. Zaczelam odgarniac snieg, niestety nikt nie przezyl, odkopywalam tylko zamrozone ciala... To strasznie glupie i dziecinne, ale ucieklam do mamy. Ona jest jedna z tych niewielu osob, ktore potrafia odgonic zle sny...