07.04.2005 :: 21:03
Sad we live sad we die... I tak to znowu śmierc zatoczya krag wokól mnie... Dziewczyna, o ktrej pisalam zmarła... Taka mloda i ładna. Kiedys ogladalam jej zdjecia ze slubu... Chciała wygladac jak nimfa. I rzeczywiście tak wygladała, w bialej prostej sukience i delikatnym kapeluszu... Marzyła o domu... jej marzenie juz sie nie spelni... Znowu chciałabym krzyczec, gdzie jest ta cholerna sparawiedliwośc... Jedni pala i chleja przez cale lata, serwuja sobie smierc na raty, a jakos sa zdrowi i żyja. A odejsc musi, ktos, kto tak bardzo marzył o zyciu, a nie było mu ono dane... Nie chce juz tej wiosny, wszystko zamiast odzywac, umiera. I to jeszcze tak blisko, mnie. Na wyciagniecie reki. Rok lub dwa lata temu, takze na wiosne, brałam udział w okcji zberania pieniedzy dla innej chorej dziewczyny. Ona była jedna z organizatorek... a teraz? Teraz juz jej nie ma... Czasem wydaje mi sie, jakbym przyciagała smierc... Jakby za wszelka cene chciala sie ona zblizyc do mnie... Ja chyba jestem nienormalna...