06.04.2005 :: 17:16
Out of feelings Odpłynęlam zupelnie w swiat obowiazkow. Nie mam nawet czasu na przemyslenia. Troche spokoju i wytchnienia daje mi kościól i spotkania na placu, przy swiecach i Barce. Ironia... zachowuje się jak sezonowy katolik... To co kiedys traktowałam jak społeczny przymus, nagle stalo się tak niezbedne... Postaram sie nie rozpisywac. Mam sporo do wykłocia na jutro. Ostatnie dni liceum... Taki mnei czasem sentyment ogarnie, gdy pomysle sobie, ze cos konczy sie bezpowrotnie. Niewazne jaka jest moja klasa, czy nauczyciele... Chyba kiedys zatesknie za tym... A jednak sie rozpisalam... Znowu zmaknelam sie w mojej skorupce, tak brutalnie rozbitej ostatnio. Wlasciwie jedyne co ostatnio czuje to zlosc na caly swiat. Resztakami sil hamuje sie by nie powiedziec niektorym osobom o jedno slowo za duzo. Jednym by to sie przydalo, drugich jednak moglabym skrzywdzic,a nie zaslozyli na to...