30.03.2005 :: 23:34
Angels fall first... Rany... kiedys słowa wpros same rodzily sie. A teraz? Teraz musze zmusic sie by wklepac jakies sensowniejsze zdanie. Zupelna niemoc i pustka w glowie. Bola mnie pace. Znowu obżeram paznokcie. Na dodatek w ten najbrutalniejszy sposob, do bólu. A gdy przestaje znecać się nad rekami to skubię wargi i przygryzam sobie ich wewnętrzna strone. Masochizm... Najgorsze jest jednak to, że mam ochote płakać, a gdy chce mi isę płakac nie moge jesc, po prostu nie umiem nic w siebie wmusic, na domiar złego mama wciska we mnie co popadnie. Wkrotce zacznie latac za mną z talerzem. Nie potrafie sie przełamac. Jedzenie bywa ostanio dla mnie katorgą. Gdy juz poczuje cos w zoładku, to od razu niedobrze mi sie robi. zle sie dziisaj czuję. Ciotka chciała bym namalowała jej kurczaka. Uczyłam sie akurat. Zawsze gdy sie uczę ktos musi wymyslić sobie jakies chore zajęcie. Zawołali mnie na dol. Nie wiem czemu dostaam strasznego ataku zlosci. Z trudem powstrzymalam sie od zrobienia awantury. Mama chiała mnie przytuić... A ja kazałam jej dać mi spokoj. Tak zle mi bylo po tym. I jeszcze bardziej chcialo mi się wyc. Potem jeszcze to durne gadanie M. Kolejna osoba, ktra nie potrafi trzymać jezyka za zebami. Na miejscu ciotki też byloby mi wstyd za nia. Zreszta zawsze glupio się czuję gdy mam ja przedstawic swoim znajomym. To moja kuzynka... jednak zawsze musi walnąc takim tekstem, ze komus sie przykro robi. Mi niestety także. Czy mnie ciagle muszą otaczac ludzi, ktorym cieżko utrzymac jezyk za zebami? Gdzie się podziało zwykłe ludzkie wyczucie?! Zaraz zaaplikuje sobie srodki uspakajajace i pojde spac. Nie bede ryzykowac kolejnego koszmaru po koszmarnym dniu. Moze jutro bedzie lepiej... Tak jeszcze na koniec... Dziekuje za wpisy. Może to dziwne, ale pomogło mi troche. Świadomośc ludzkiej obecności, działa czasem jak balsam...