14.03.2005 :: 23:21
Fucking world... Dlaczego wszyscy traktuja mnie jak idiotke? Czy to, ze nie szafuje na co dzien slownikowa terminologia i nie obnoszę se ze swoja wiedza wszem i wobec jest powodem by taktowac mnie jak intlelektualnego pod-czlowieka? Wieczne pouczenia i doinformowania... Zawsze mowie gdy czewgos nie wiem lub nie rozumiem. Dlaczego do cholery moje milczenie odbiewra się jako brak zielonego pojecia. Może po prostu nie interesuje mnie ten temat i nie mam zamiaru lub ochoty na dyskusje. Nie... oczywiscie jestem "ta głupsza" i trzeba mnie douczac... Zdaje sobie sprawe z mojej dziwnej mentalnosci. Potafie sie cieszyc jak dziecko z zupelnie blachych powodów albo postepowac totalnie wbrew logice tylko dlatego, ze czuje taka potrzebe... To chyba nie jest powod do tych spojrzen, mowiacych "Matko Boska! Kto cie rzezbil i tak spieprzyl...?!" Nikomu nigdy nei zrobiłam krzywdy tym jaka jestem, wiec za co musze ciagle znosic te spojrzenia, oraz proby zmienienia mnie w osobe "normalna"? Tyle pieprzy się na temat tolerancji... Dlaczego, wiec w imie pieknych hasel nie chcemy zaakceptowac tego, ze ktos rozni sie od nas samych? Do tych wszystkich wkurzajacych mnie osob - pierdolcie się! Szkoda tylko, ze do nich nigdy nie dotrze, zas przeczytaja go Bogu-ducha-winni ludzie. Wybaczcie...