05.03.2005 :: 21:27
Tears of love, tears of fear Ruszyłam sie wreszcie. Trzeba jakos przełamac te niemoc tworcza. Ostatnio nie tylko mój pamietnik zaniedbałam. Jedyne na co było mnie stac to wklejenie (nie wiem czy to najlepsze slowo) licznika. Odkryłam wczoraj Angel fall first, Nightwisha. To znaczy nie dosłwnie odkryłam, tylko wczesniej nie zwróciłam uwagi na ten utwór. Jest po prostu cudowny... Ostatnio w ogole jestem w jakims takim "magicznym" nastroju. Wszystko mnie zachwyca. Potrafie sie cieszyc zupełnie jak małe dziecko. Moze dla tego, ze w jakims stopniu jeszcze czuje sie dzieckiem i nie chce z tego zrezygnowac...? Studia i praca przerazaja mnie. Nie wiem jak sobie dam rade. Dojazdy do Wrocławia, tabuny obcych ludzi, jeden wielki wyscig szczurow. Kazdy chce byc pierwszy, kazdy dazy do tego by byc najlepszym. Eh... Nie chce to wpadac. Namiastke tego wszystkiego mam juz teraz, choc nie byla to typowa walka o stołki. Moja klasa to jedna wielka banda lasek-perfekcjonistek. W ciagu trzech lat liceum nie spadlysmy ponizej 4,0. Kazdy konkurs wygrany, stos nagrod, mnostwo czerwonych pasków. A za plecami kazda kazdej dupe obrabia, kazda gotowa na wszystko byle tylko pokazac kto tu jest lepszy. Zmeczona jestem tym wszystkim. Nie wiem jak przezyje te cztery tygodnie. Tylko tyle zostało do konca nauki szkolnej. Jeden z niewielu plusow bycia maturzystka. Eh... dzisiaj juz nie bede sie nic uczyc. A jutro zabiore sie za ustna z polskiego. Zobaczymy jak to bedzie...