04.02.2005 :: 23:16
... Znowu dopada mnie samotność. Czuje jej oddech na ramieniu. Pol godziny temu żaliłam sie na cały swiat, a teraz...? Teraz wszystko jest mi tak niesamowicie obojetne. Oczy same mi sie zamykaja, jednoczesnie czuję jakis irracjonalny opor przed zaśnięciem. Kilka dni temu snilo mi się, ze umarłam. W mym snie spojrzałam w oczy istocie, ktorej wzrok zabijał i umarłam. Wydawało mi się, ze zapadam sie w ciemnosc. Potem obudziłam się... Nigdy jeszcze nie miałam takiego snu. Dziwne... W ogole wszystko jest ostatnio dziwne wokol mnie. Nie pisze o tym na bierząco, bo nie pamietam. Nie mam czasu pamietac. Jednak piatkowa samotnośc zawsze zmusza mnie do refleksji. Dziwny stan... jakby zwiekszona świadomośc. Widze siebie przez szyba. Widzę dowod osobisty, jakies dyplomy i swiadectwa, stos zdjec, film wideo i... napis na nagrobku. Byłam, zyłam, istaniłam i umarlam. Chyba młodo. Pozostał po mnie stos rzeczy i garstka wspomnien, ktore i tak zatrze wkrotce czas. Co sie ze mna dzieje? Jakbym stała na granicy dwuch światow, jakbym istaniala tam jako czlowiek, a tutaj jako duch... Moja samotność... wciaż gdzie czai się. Miałam nadzije, że on rozproszy ją dzis...