31.01.2005 :: 08:30
I'm the ghost, standing next to you... Wpis z wczoraj... Setka angielskich słowek i trzeci akt "Szewcow" jeszcze mnie czeka tej nocy. Nieciekawa sytuacja, zwłaszcze, że jutro szykuje sie sprawdzian z angola... Jednak to nie jestes najgorsze. Tesknie za nim... i bardzo potrzebuje pogadac. Chocby tylko uslyszec "kocham cie"... To chyba nie jest az tak duzo? Wiem... ma sesje, mnostwo nauki i jeszcze jakie gowna z fizyki do napisania. Wiem tez, że jestem okropna egoistka. A tak poza tym to nic nie wiem... Poczekam jeszcze troszke, moze sie pojawi. Do wtorku jeszcze 38 godzin. Zawsze je licze jak ma przyjechac. Uroki zwiazkow na odleglosc... Czasem zazdroszcze tym co swoja połowke maja na miejscu. Nie musza na sile wydzierac sobie czasu. Masz ochote to idziesz do niego czy do niej i nie martwisz sie, ze nie ma autobusu czy pociagu, nie musisz odkladac na bilety, a pora nie gra roli (pod warunkiem ze rodzice sa liberalni). My wyszarpujemy sobie kazda minute... Czasami czuje się zmeczona tym wszystkim. Bardzo chce się z nim spotkac, a wiecznie cos stoi na drodze. Sprawdzian, goscie, dodatkowe lekcje... Wszystko jakims kosztem. Wtedy zawsze wspominam wakacje. Cale dnie spedzane razem, dlugie spacery po Wrocławiu (wtedy odkryłam, że to najpiekniejsze miasto w Polsce), wspolne ogladanie filmow... Brakuje mi tego... Heh... nadal go nie ma. Brzuch mnie boli, nie mam sily siedziec. Kurde moglby wreszcie pojawic się. Przeciez byli¶my umowieni. Bez sensu...