ailene - komentarze


Na wojnie z E. bez zmian...
Wczoraj nie rozmawialam z nia przez caly dzien. Dzisiaj, gdy wyszlysmy z auta, pyta sie mnie co sie ze mna dzieje, bo zachowuje sie bardzo nieładnie. Heh... moze ładniej jest wtracac sie w cudze sprawy i jeszcze dolewac oliwy do ognia w czasie klotni?
Czy na tym polega przyjazn, ze jedna osoba robi co chce, a druga jest podporzadkowana? Ze mowi się, co slina na jezyk przyniesie, bez wzgledu na cudze uczucia? Czy przyjaciel ma prawo krytykowac co mu sie rzewnie podoba, a gdy sam jest krytykowany pokazac pokazac komus ze "kracze"? Czy moze sobie pozwolic na komentowanie w sporze, ktory w ogole go nie dotyczy?
Zachowuję się bardzo nieładne...(wg niej bo sie do niej nie odzywam. Chyba mam prawo. Zwłaszcza, ze pokazala zupelny brak szacunku wobec mojej osoby. Gdy wreszcie powiedzialam jej co sadze o jej zachowaniu, pokazala mi, ze "kracze". Zabolalo mnie to. W moim mniemaniu przyjazn = szacunek. Moze nie mam racji, moze sie myle, ale czuje sie pokrzywdzona. To nie byl pierwszy raz, kiedy pokazala mi, ze moje opinie czy poglady, a zwlaszcza krytyka dotyczaca jej sposobu bycia, nic nie znacza. Nawet w kwestii drobiazgow, wystarczylo ze wyrazilam swoje zdanie, E. autorytatywnym tonem torpedowala moja wypowiedziec. No tak przeciez ona ma zawsze racje, jest najmadrzejsza i najbardziej doswiadoczona. Jej slowo jest swiete...
Wytrzymalam dwa i pol roku. Do konca zostalo osiemdziesiat pare dni. Nie wiem czy warto naprawiac cokolwiek, jak wiem, ze i tak jej nie zmienie. Bo gdy pogodzimy sie, znowu bede ta "przyduszona". Szczerze mowiac mam dośc...


Imię:


Wyświetlaj emotikony w komentarzu

Lista emotikonów


Tak napisali inni:
Talk.pl :: Wróć