11.01.2005 :: 19:41
Spotkaliśmy się... Czekał na mnie na dworcu. Chyba mu zależało, bo był na czas. Zwykle to ja musiałam czekać. Dziwne. Gdy siedziałam jeszcze w autobusie. Widziałm jak szedł na dworzec. On też mnie zobaczył... a może tylko szukał wzrokiem?Nieważne. Nie chciałam by zorientował się, że go wypatruję. Nie mam pojęcia dlaczego... może podświadomie chciałam go ukarać za wczorajsze łzy? Nie powinnam tak postępować... to wszystko co się wczoraj wydarzyło, było okrutne. Czasem zastanawiam się jak dwoje kochających się ludzi może nawzajem się krzywdzić... Gdy wysiadłam z autobusu, stanęłam przed nim. Nie zrobiłam nic wiec. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Czułam bicie jego serca... W jego ramionach znikają wszystkie moje smutki... Nie rozmawialiśmy o tej cholernej studniówce. W sumie dobrze... Tylko nadal pozostał we mnie strach, o to jak będzie. Zmeczona jestem... panicznie się bałam tego spotkania. Teraz cieszę się, że wyszlismy z tej sytuacji obronna ręką, bo to chyba na tym polega bycie razem... Całe popludnie włuczyliśmy się po Wrocławiu. Mimo, że tylko handlowym szlakiem to i tak było cudownie... zawsze jest gdy jestem z nim. Wreszcie skompletowałam bielizne na studniowke. hmmm jest calkiem sexy. Planowałam kupić jeszcze te same kolczyki, ktore ostatnio zgubiła mi moja kochana sistrzyczka, ale juz nie było ich. Podłamałam się z lekka... ale na pocieszenie mam koleją bluzke w szafie. Uwielbiam robić z nim zakupy... dobrze ze nie narzeka jak po trzy razy wracamy do tych samych sklepów, z drugiego końca miasta. Tylko ekspedientki w bieliźniarskich tak dziwnie się usmiechają jak nas razem widzą... zwłaszcza jak on lepiej wie co na mnie odpowiednio leży, a co nie. W każdym razie miło spędziłam dzień... byla to naprawde interesująca alternatywa siedzenia w szkole i pisania sprawdzianu z anglika... I gdy spojrzysz na mnie...